- Reklamy -
“Byłam w lekkim szoku. Przedmiot okazał się niebezpieczny, musiałam więc od razu umyć ręce. Na początku nie wiedziałam, o co z tym wszystkim chodzi, ale teraz jest to dla mnie jasne jak słońce.” Dziennikarze z niecierpliwością czekali na dalszą wypowiedź kobiety. Co takiego wyłowiła z rzeki?
Laura musiała udać się do domu i przez długi czas porządnie szorować ręce. Kiedy wróciła na dwór, ani męża ani dziwnego przedmiotu nie było w pobliżu. Po chwili poszukiwań usłyszała jednak jego głos męża dochodzący ze stodoły.
- Reklamy -